środa, 13 czerwca 2007

Historia pewnego nic nie znaczącego zdjęcia

Nic nie znaczące zdjęcia czasem zyskują na wartości. Robimy je dla zabawy, nieświadomie, z potrzeby chwili, po czym zapominamy o nich. Stosy negatywów, tysiące plików leży gdzieś sobie
i... czeka.

Kilka miesięcy temu robiąc pożądki w starych zdjęciach rodzinnych
natkąłem się właśnie na coś takiego.



Portret mojej mamy, wykonany w budce na dworcu kolejowym w Londynie. Rok 1977. Przeglądajac kolejne zakurzone odbitki właśnie to zdjęcie a właściwie sekwencja zdjęć przyciągneła moją uwagę. Pokazując je mojej matce, która nie widziała tego zdjęcia od przynajmniej 20 lat zdziwiłem sie, że kontekst powstania tego obrazu ciągle jest w niej bardzo żywy. Zaczeła opowiadać, czy nawet tłumaczyć się, że nie wiedziała jak się ustawić, że źle wyszła i, że sama nie wie jak to się stało, że to zdjęcie ciągle jest w rodzinnym "archiwum".

Dla mnie ten obraz jest szczery i zabawny, a czas nadał mu dodatkowej wartości. Cos takiego nie mogło by powstać specjalnie, w zaplanowany sposób. Zwykła zabawa w budce do robienia zdjęć za kilkanaście pensów, po 30 latach stała się obrazem, który pomaga pamiętać, a chyba własnie po to robimy większość zdjęć.

Jest jeszcze jedna rzecz... dla mnie cała ta sytuacja pokazuje jak wobec fotografii, które robimy jesteśmy bezsilni. W momencie zrobienia zdjęcia tak naprawde zaczynają one żyć swoim własnym życiem, a ja moge sie tylko cieszyć, że tak dla mnie ważny obraz, po 30 latach, trafił w moje ręce.

Brak komentarzy: