środa, 16 kwietnia 2008

Fotografia po drugiej stronie lustra

To co zawsze urzekało mnie w fotografii to piekno przypadku. Ponad to przyzwolenie na przypadek, przynajmniej na etapie jej tworzenia. Myślę, że większość wartościowych zdjęć powstaje w sporej mierze przez przypadek. Coś widzimy, reagujemy impulsem i powstaje obraz. Nic nie musimy planować. Możemy robić zdjęcia zupełnie swobodnie, a efekty naszej pracy na spokojnie przebieramy wśród stykówek, odbitek, plików. Dopiero w tedy widzimy jak cenny obraz udało nam się uchwycić. Szukamy na zdjęciach kontekstów, emocji, wszystkiego tego co wydaje nam się ważne. Interpretujemy obraz na tyle na ile pozwala nam nasze widzenie. To jest kolejna rzecz, którą uwielbiam w fotografii - jej niejednoznaczność. Każdy doszukuje sie w obrazie tego co najbardziej go interesuje. W tym kontekście ciekawe wydają mi się efekty takich eksperymentów fotograficznych jak "Mój świat, moja rzeczywistość" i "Mój świat, moje miasto", które zostały zrealizowane w Ośrodku Caritasu w Knurowie przez Krzysia Gołucha i grupę wolontariuszy.



Jako osoba pracująca przy projektach nie pomagałem czynnie w robieniu zdjęć, przynajmniej nie przy pierwszym z nich. Nie miałem bliskiego kontaktu z autorami. Poznałem ich świat poprzez fotografie, które zobaczyłem. Wybierałem zdjęcia, układałem w katalogu, wyszukiwałem te, które wśród dziesiątek innych wydały mi sie interesujące. Obrabiałem je pod wydruki, projektowałem katalogi, zaproszenia, plakaty. Można powiedzieć, że każde zdjęcie na wystawie znam co do piksela.




Ujęcia można nazwać przypadkowymi. Zastanawiam się nawet jak to możliwe, że powstało tyle pieknych kadrów. Ale mimo tego, że strona wizualna tych zdjęć jest często bardzo atrakcyjna to uważam, że zupełnie nie o to chodzi. Zaskoczył mnie świat, który zobaczyłem na zdjęciach. Relacje między ludzkie, ważne sprawy, marzenia czy po prostu rzeczy, które akurat wydały się autorowi interesujące. Zaczołem zadawać sobie pytania, dlaczego akurat to zostało sfotografowane? Dlaczego to jest takie ważne? Z czego to wynika? Otworzył się przede mną świat symboliki i relacji, których wcześniej nie widziałem. Zobaczyłem jakby rzeczywistość po drugiej stronie lustra. Z jednej strony trochę dziecięcą, prostą, bezpośrednią, trochę jak sen, z drugiej przecież mającą miejsce tuż obok, w otoczeniu, które dobrze znamy, i na które jakże inaczej patrzymy.




Gliwicki Dom Fotografii miał przyjemność zorganizować wystawę obu projektów. Można ją zobaczyć do 27 kwietnia (od wtorku do niedzieli; od 16:00-19:00) w Starej Fabryce Drutu w Gliwicach przy ulicy Dubois 22. Autorzy zdjęć: Krzysztof Wyszyński, Krzysztof Piszczelok, Damian Cięciek, Marek Skrzypek, Jacek Krzemiński, Henryk Pawełczyk, Janusz Przyklenk, Robert Mioduszewski, Michał Hein, Antoni Klon, Adam Sadlak.



Szersza prezentacja fotografii za niedługo na stronach F-Blog`u i stronie Domu Fotografii.

Brak komentarzy: